poniedziałek, 6 stycznia 2014

6 stycznia 2014 - Brigitte Bardot

     Jako że dzisiaj nudny poniedziałek i nic ciekawego się nie wydarzyło, ten post będzie chyba najkrótszym ze wszystkich, które dotychczas pojawiły się na blogu. Zauważyłam, że każdy kolejny jest mniej obszerny, zaczynając od pierwszego na osiem akapitów, a kończąc na tym, który może będzie miał dwa (oczywiście jak mi się uda).

     Tak sobie siedzę i zastanawiam się, o czym to dzisiaj napisać. W sumie powinnam się spieszyć, bo czeka mnie jeszcze randka z lekturą. Może i ma jedynie dwadzieścia stron, ale pisana w średniowiecznym języku ciągnie się jak Zakon Feniksa, choć ten i tak był ciekawszy. Moim skromnym zdaniem, żeby lektury wniosły coś do naszego życia, powinny być pisane naszym językiem, który przynajmniej zrozumiemy. Te książki mają poszerzać zakres naszego słownictwa i bogactwo języka, a wyrażenia z XIV wieku raczej mi się nie przydadzą. Coś w stylu, no nie wiem, chociażby "Charlie". Byle co, tylko żeby nie było związane z rycerzami czy starożytnością. Wtedy przedmioty się zamieniają. Przy czytaniu "Antygony" zamiast polskiego mieliśmy drugą historię.

     Jak pewnie zauważyliście, blog diametralnie zmienił swój wygląd. Szczerze mówiąc, teraz strasznie mi się podoba. Jest inny, delikatny, ale zarazem wyrazisty. Taki w sam raz. Szablon pobrałam ze strony Zaczarowane Szablony, którą serdecznie polecam wszystkim blogerom :) 




À propos zdjęcia obok... Znalazłam tą panią przypadkiem, przeglądając na Facebook'u pewną stronę, z tego co pamiętam Vogue Paris. Z ciekawości wyszukałam w Internecie jej nazwisko, bo uznałam, że może prowadzi jakiegoś interesującego bloga (zaintrygował mnie jej styl, głównie chodzi mi o stroje pokazane na innych jej zdjęciach). No i w tym momencie doznałam prawdziwego, niekłamanego szoku, bo okazało się, że zdjęcie najprawdopodobniej pochodzi z okresu powojennego, coś koło 1950 (strzelam) Oto jak wygląda dziś...



Jest to Brigitte Bardot, europejska ikona seksu lat 50. i 60., modelka i aktorka, nazywana przez niektórych drugą Marylin Monroe. Szczerze gdyby ktoś pokazał mi te dwa zdjęcia i powiedział, że to jedna osoba, pewnie bym się zaśmiała. Co ciekawe, ta pani jest w naszych czasach przypadkiem jednej z nielicznych sław, które postanowiły zestarzeć się z godnością i nie wstrzykiwać sobie niezliczonych ilości botoksu w twarz. Smutne, że dzisiejszym nastolatkom podobają się beanie z "czymś" stojącym na głowie, a niezbędnym elementem wszystkiego są Air Maxy za 400 zł. Babcia wciąż powtarza mi, że moda się kręci i wraca. Oby ta miniona znowu powróciła...


"To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu"

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jaka ona była ładna :) Nie wierze że to ta sama kobieta...

Unknown pisze...

Magicznie się zmieniła