środa, 29 stycznia 2014

29 stycznia 2014 - Kariera

     Dziś rano moja mama podjęła, co osobiście mnie zaskoczyło, dosyć ważny temat, a mianowicie "Co chcesz robić w przyszłości, kochanie?". W tym momencie, jak każdy w podobnej sytuacji, zaczęłam się zastanawiać, bo z jednej strony wszystko miałam już obmyślone, a z drugiej większość pomysłów nadawała się do wyrzucenia. Właściwie zostały dwa lata na podjęcie ostatecznej decyzji.

     Wiem tyle, że po skończeniu gimnazjum na pewno wybiorę liceum ogólnokształcące. A co potem? Jest bardzo dużo możliwości, i nad wieloma myślałam. Chociażby bankowiec. Jak się uda - dużo pieniędzy, co w moim przypadku jest potrzebne, zważywszy na moje "wydatki", co przyznała mi nawet moja rodzicielka. Druga opcja: prawo. Całkiem ciekawy (chyba) zawód, ale trzeba skończyć historię, więc odpada. Co dalej? Projektowanie. Powinnam je wymienić jako pierwsze - praca ze snów! Robić to, co się kocha i dobrze na tym wychodzić. Przeszkodą jest to, że jestem totalnym beztalenciem jeżeli chodzi o - konieczne w tym przypadku - rysowanie. W takim razie może dziennikarstwo? To chyba najlepsza idea ze wszystkich, które podałam. Lubię pisać, lubię grzebać w sprawach wszelakich, więc powinno być dobrze. Zatrzymajmy się tu na chwilę...

      Przyjmując, że poszłabym na dziennikarstwo, żeby było tak... "profesjonalnie" przydałby się jakiś drugi kierunek. Filologia angielska? Nie wiem, właściwie to nie orientuję się w tym, jakie są kierunki, tak że jak na razie mogę mówić jedynie ogólnie. Cudownie byłoby sprawnie piąć się po szczeblach kariery do góry, ale do tego potrzebna jest determinacja i siła. Jak wiemy, niektórzy wielcy ludzie zaczynali od przynoszenia kawy i kanapek tym z branży, którzy plasowali się na wyższych szczeblach hierarchii. Można mieć też nadzieję, chociaż niekoniecznie w tym zawodzie (powiedzmy, że modeling) po prostu zauważy nas w tłumie przechadzającym się po najpopularniejszych miastach świata. To jest moim zdaniem niemożliwe, ale cóż, zawsze warto mieć nadzieję marzenia.

     No i znów schodzę na temat marzeń... Ale czyż nie są one piękne? Dają nadzieję, mobilizują, sprawiają, że mamy jakiś cel w życiu, wiemy, do czego dążymy. Może i nie spełniają się automatycznie, ale trzeba coś zrobić w tym kierunku. A nawet jeśli spełniałyby się od razu, życie byłoby niesamowicie nudne. Nie byłoby żadnych przeszkód do pokonania, doświadczenia, które pomaga w dalszym życiu. Przykładowo, ile pracy i wysiłku trzeba włożyć w zbudowanie wymarzonego domu? Dokładnie, bardzo dużo. A gdyby tak pomyśleć: "Chcę piękny dom." i nagle PUF! Budynek stoi przed nami w całej swojej okazałości, z gratisowym Porsche w garażu. W marzenia trzeba po prostu uwierzyć i działać w kierunku ich ziszczenia.


     Mam wrażenie, że w każdym kolejnym poście powtarzam jedno i to samo, muszę to zmienić. Hm... A jakie są Wasze plany na życie?

"Nie trać cza­su na kry­tyko­wanie in­nych, ga­nienie ich dzieł; pra­cuj nad swoim, poświęcaj mu wszys­tkie godzi­ny. Reszta to czcza ga­dani­na al­bo wy­mysł. Trzy­maj się te­go, co w to­bie praw­dzi­we al­bo na­wet „wieczne”."

Brak komentarzy: