John Green – to nazwisko słyszał chyba
każdy nastolatek, który kiedykolwiek miał do czynienia z literaturą
młodzieżową, bowiem książki tego charyzmatycznego pisarza z Indianapolis
królują na światowych listach bestsellerów. Niedawno, bo na początku czerwca do
polskich księgarni trafiła powieść „19 razy Katherine” – już czwarta
przetłumaczona na nasz język. A co było pierwszą rzeczą, którą zrobiła Marta po
otrzymaniu tej wiadomości? Buty na nogi i marsz do sklepu! Od początku byłam
pozytywnie nastawiona, bo Green jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, jednak to, co
dostałam w zamian za lekkie braki w portfelu, przerosło moje najśmielsze
oczekiwania.
„Jeśli chodzi o dziewczyny, każdy ma swój typ. Typu Colina
nie określały cechy fizyczne, lecz lingwistyczne: lubił imię Katherine. Nie
Katy, Kat, Kitty czy Cathy, Rynn, Trina, Kay, Kate, lub, broń Boże, Catherine.
K-A-T-H-E-R-I-N-E. Do tej pory chodził z dziewiętnastoma dziewczynami.
Wszystkie miały na imię Katherine. I wszystkie – co do jednej – go porzuciły.”
Chłopak,
załamany zerwaniem z Katherine XIX i swoją aurą Notorycznego Porzucanego
postanawia więc opracować wzór matematyczny, który odpowie mu na pytanie, dlaczego ma niesamowitego
pecha do dziewczyn o tym właśnie imieniu. Prace Colina zostają jednak
przerwane w momencie, gdy jego najlepszy przyjaciel Hassan, dla którego
wszystko, czego nie robi, jest haram*, zabiera
go w podróż donikąd, byleby odwrócić uwagę chłopaka od K-19. Plany krzyżuje im
dziewczyna. I tym razem nie ma na imię Katherine.
„19 razy Katherine” pod względem fabuły
jest dość podobna do „Papierowych Miast” i „Szukając Alaski” – innych książek
tego autora. W każdej z nich pojawia się motyw podróży, w każdej spotykamy się
z nieszablonową dziewczyną, która miesza głównemu bohaterowi w głowie i
doprowadza do nieprzewidywalnych wydarzeń i dziwnych zwrotów akcji, niepozwalających czytelnikowi oderwać się od lektury choćby na chwilę. Coraz częściej
jednak zastanawiam się, czy właśnie ten powtarzający się motyw nie jest sporym
minusem w twórczości tego znakomitego pisarza. Gdyby głębiej się zastanowić,
dostajemy różne przesłania ubrane w te same stroje w różnych kolorach.
Debiutancka powieść Greena, o której mowa w tej recenzji, sama w sobie jest jednak bardzo dobra i choć spotkałam się z opiniami, że jest ona najsłabszą pozycją w dorobku pisarza, po przeczytaniu jej byłam mile zaskoczona.
Dostaliśmy jak na tacy wciągającą,
złożoną i inteligentną powieść o szukaniu samego siebie i swojego miejsca w
świecie. Colin i napotkana przez niego Lindsey, która niestety nie ma na imię
Katherine, są swoimi przeciwieństwami – ona, mająca zamiar pozostania do końca
życia w swoim małym miasteczku Gutshot, a on z planami osiągnięcia czegoś
wielkiego i wyczekiwaniem na możliwość wykrzyknięcia słów „Eureka”. Colin marzy o
byciu zapamiętanym i właściwie boi się zapomnienia. Perspektywa zostania „tylko”
cudownym dzieckiem przeraża go i doprowadza do dość poważnych kompleksów,
co jeszcze bardziej komplikują kolejne rozstania z Katherinami.
Cała książka przepełniona jest humorem,
którego głównym źródłem jest przyjaciel Colina, Hassan i, choć żarty są zwykle
prymitywne i niezbyt dojrzałe, nie gryzie to podczas czytania, a wręcz czyni je jeszcze przyjemniejszym. Green stworzył dla nas ciekawe postacie,
z którymi wielu czytelników może się łatwo utożsamić – niezrozumiany i odstający od reszty Colin,
Hassan, próbujący być wesołkiem i utrzymywać się w szkolnej hierarchii jako
żartowniś, Lindsey, która udając innych powoli zapomina, kim tak naprawdę jest.
"Nie można kochać ludzi tak bardzo, jak bardzo się za nimi tęskni." |
Historia w książce nie jest
skomplikowana, ale w te proste słowa autor wplótł cudne przesłanie, nad którym
można, a raczej powinno się zastanowić. Wiele osób uważa, że powieść ta jest
nieciekawa, porównując ją do reszty w dorobku Johna Greena, ale ja myślę, że właśnie
ten ukryty przekaz sprawia, że każdy młody czytelnik na pewno chętnie po nią
sięgnie i zapamięta tę lekturę na długo. Książka w subtelny sposób odpowiada na pytanie, czy można żyć przeszłością i
czy warto dążyć ku zmienieniu przyszłości.
Powieść godna polecenia dla osób, które
szukają luźnej rozrywki z morałem, przy której można się pośmiać, jak i zastanowić nad własnym życiem i swoimi wyborami. Tak jak myślałam na początku – nie zawiodłam
się. Dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam – ciekawą fabułę i kolorowych
bohaterów, a wszystko to zapisane cudownym piórem Greena. Z ogromną chęcią
sięgnę po jego następne książki, które, mam nadzieję, wydawnictwo Bukowy Las
niedługo wyda :)
"Jeśli człowiek zachowuje się jak
kameleon przez całe życie, w końcu nic, co go dotyczy, nie jest już
prawdziwe."
*haram - arabskie słówko oznaczające czynności i rzeczy zabronione przez Islam; Hassan był Muzułmaninem.
*haram - arabskie słówko oznaczające czynności i rzeczy zabronione przez Islam; Hassan był Muzułmaninem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz