Słucham zespołu Fun i James'a Arthura (więc można powiedzieć, że należę do Jarmy, bo tak zwą się fani tegoż właśnie artysty). Dlaczego oni? Po pierwsze uważam, że Fun gra muzykę kompletnie inną od przesyconych okropnymi komputerowymi efektami jej gatunków*. Idealnie pasuje do mojego stylu. Jest na swój sposób luźna, ale ma w sobie również, że tak to ujmę, pewien rodzaj dyskretnej elegancji, która mnie w niej urzekła. Po drugie, teksty tych artystów (może bardziej chodzi mi o Fun, ale w tym punkcie nie mogę pominąć James'a) również są inne niż reszta. Nie każda ich piosenka jest o, ale także o wojnie, czerpaniu radości z życia i wyciskaniu z niego jak najwięcej się da, samobójstwie i tym wszystkim, co powinno być dla nas naprawdę ważne.
Muszę troszkę przystopować. Przejdźmy dalej. Moją kolejną pasją jest moda, ale zanim coś powiecie dodam, że raczej skłaniam się tu ku jej historii, tym, jak ewoluowała przez lata*. Poza tym również rysunek, który nijak mi wychodzi i książki. Przy tym ostatnim zatrzymam się na trochę dłużej, choć mam nadzieję, że znowu nie napiszę niesamowicie długiego akapitu. Niestety ten pomysł jest skazany na porażkę. Wracając. Z literatury uwielbiam fantasy, nie pogardzę też dobrym kryminałem. Ostatnio urzekła mnie seria "Dary Anioła" autorstwa Cassandry Clare i obecnie czytam piątą część ("Miasto zagubionych dusz"). Jestem również wielką fanką J.K. Rowling, co oznacza, że głównie Harry'ego Pottera. Czytałam również "Trafny wybór", a w najbliższym czasie mam zamiar zakupić "Wołanie kukułki" (kryminał, chwała Bogu).
Próbowałam kiedyś napisać pseudo-książkę, jednak mój genialny plan legł w gruzach po napisaniu kilku rozdziałów, gdy pomyślałam: "Hej, ale o czym w sumie ma być ta powieść?". Na razie więc moja praca spoczywa sobie na dnie któregoś z komputerowych folderów czekając na dokończenie. Niezależnie od tego, jak piszę i jak okropnie mi to wychodzi, kocham to robić i sprawia mi to ogromną przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz