poniedziałek, 20 stycznia 2014

20 stycznia 2014 - Carpe diem!

     Doszłam ostatnio do wniosku, że żyjemy w okropnie idiotycznym społeczeństwie. Społeczeństwie nie wykazującym podstawowych ludzkich zachowań - tolerancji, zrozumienia, chęci pomocy. Jesteśmy zaślepieni kitem, jaki wciska nam władza i podążamy za tłumem nie zastanawiając się nad tym, co robimy i myślimy. W ostateczności pozbawia nas to umiejętności wykonywania tych czynności samodzielnie. Podziwiamy czarnoskórych za bycie zadowolonymi z tego, kim są, a białego w identycznej sytuacji nazywamy rasistą. Uważamy, że homoseksualiści wykazują się odwagą w tym, że nie wstydzą się swoich upodobań, ale gdy natkniemy się na człowieka hetero dumnego ze swojej orientacji zostaje on okrzyknięty homofobem. Coś poszło nie tak?

     Większość ludzi żyje wciąż według jednego schematu - praca, dom, sen, praca, dom sen... Widzą tylko to, w międzyczasie narzekając na wszystko inne dookoła, a nie zauważają małych rzeczy, które liczą się naprawdę. Tych, które budują najpiękniejsze wspomnienia. Od razu mówię, że zwracam honor ludziom, którzy nie mają czasu, ale tak... autentycznie. Przy czym brak czasu nie równa się czasowi spędzonemu na kanapie po ciężkim dniu. Wszędzie powtarzają, że życie jest piękne. I są też rzeczy, które czynią je jeszcze piękniejszym. Musimy tylko nauczyć się je doceniać.

     Pierwszą z nich, która przychodzi mi na myśl jest muzyka. O ile przyjemniejsze są samotne spacery ze słuchawkami na uszach? Jeśli jeszcze tego nie próbowaliście, radzę zrobić to jak najszybciej. Słuchając ulubionych piosenek wszystko wokół nabiera jeszcze jaśniejszych barw. A nawet nie. To nie tylko utwory puszczane z komórki. to wszystko - śpiew fruwających ptaków, szum wiatru pośród gałęzi drzew, plusk wody kapiącej z blaszanych dachów, równomierne tykanie zegara. Na przykładzie mojej mamy, ona nienawidzi muzyki i przypomina mi o tym zawsze, gdy ja się nią rozkoszuję. Nie mogę tego zrozumieć, zwłaszcza dlatego, że ten rodzaj sztuki towarzyszy nam na każdym kroku i nie sposób się go pozbyć, nie ważne jak bardzo byśmy chcieli.

     Czy aby nie ludzie, którzy często doprowadzają nas do kresu wytrzymałości, czasem nie czynią życia ciekawszym? Intrygująca jest różnorodność pod każdym względem, a my i inne organizmy jesteśmy na to najlepszym przykładem. Wyobraźcie sobie świat, w którym wszystko jest identyczne. Każda osoba ma te same oczy, sztuczny uśmiech ukrywający pod sobą te same myśli, uczucia. Identyczne kolory zlewające się ze sobą w nudne krajobrazy, które każdy zna na pamięć. Co z tego jednak, że jesteśmy inni, skoro unikamy kontaktów ze sobą jak ognia? Wolimy użalać się nad swoim okropnym i niesprawiedliwym życiem w Internecie, niż szczerze porozmawiać z osobami, które znamy i które znają nas. Lepsza wydaje się nam perspektywa położenia się na kanapie z laptopem na kolanach niż wyjście na świeże powietrze i spotkanie z przyjaciółmi.


     Dorośli mówią, że nasze pokolenie zostało opętane przez nowinki technologiczne bezbłędnie zastępujące nam znajomych i niestety muszę się z tym zgodzić. Ale czy nie warto próbować zmienić tego chorego nawyku chociażby wśród najbliższych osób? Zeszłe lato prawie w całości spędziłam grając z rówieśnikami w siatkówkę na trzepaku i bezcelowo włócząc się po mieście. Byłam szczęśliwa pomimo tego, że nie dzieliłam się chwilami na Facebook'u. Kilkadziesiąt, a nawet kilkanaście lat temu dla osób w naszym wieku liczyło się to, że zaraz po przyjściu ze szkoły mogli rzucić tornister w kąt pokoju i wybiec na dwór. Ich wyobraźnia nie ograniczała się do internetowych grafik, które straciłyby przy niej swój sztuczny blask. Była jak zaklęcie, które karton zmieniało w łódź podwodną, patyki w samurajskie miecze, a kilka rosnących w pobliżu krzewów w fort czy zamek. 

     Żałuję, że nie urodziłam się wcześniej, ale zamiast narzekać i tak wolę podejmować próby uczynienia życia piękniejszym, bo ono już nigdy więcej mi się nie przydarzy. Nie mam zamiaru marnować momentów na myśli o końcu, gdyż zdaję sobie sprawę, że ten i tak kiedyś nadejdzie. Zadręczanie się nim nie ma w tym wypadku najmniejszego sensu. Lepszym rozwiązaniem jest dla mnie zapisanie na białych kartkach jak największej ilości kolorowych wspomnień, którymi kiedyś będę się cieszyć. Nie można żałować rzeczy, które robiło się w przeszłości, o ile tylko sprawiły nam przyjemność. Wyjątkiem są przestępstwa, ale nie będę zbaczała z tematu. Jeśli należymy do tych osób, które mają możliwość spędzania czasu w sposób, który daje im satysfakcję, powinniśmy być za to wdzięczni i czasem pomyśleć o tych, którzy nie mieli tyle szczęścia, co my.

"Jeśli marnowanie czasu daje ci radość, nie jest to czas zmarnowany."

1 komentarz:

inna.inkszość pisze...

Zgadzam się całkowicie. Z wielu rzeczy tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy...w tej całej bieganinie nie zdajemy sobie sprawy ile wspaniałych rzeczy nam ucieka...