poniedziałek, 3 lutego 2014

3 luty 2014 - Podsumowanie miesiąca

   W takim razie czas na małe podsumowanie! Dziś, jak już pisałam, blog ma dokładnie miesiąc. Wiem, że to nie jest jakaś niesamowicie wielka data, aczkolwiek fakt, że nie pominęłam w tym czasie ani jednego posta jest podbudowujący. Mam nadzieję, że luty pójdzie mi równie dobrze jak styczeń (ale o tym, czy notki były w miarę ciekawe, chętnie przeczytam w komentarzach). Dodatkowo, specjalnie na tą okazję zmieniłam szablon bloga. Jest on moim zdaniem ciekawszy i o wiele praktyczniejszy, bo mogę tu swobodnie operować gadżetami, które niestety psuły całość poprzedniego. Nie przedłużając już dłużej... O czym to ja pisałam?

     W piątek, a dokładniej 3 stycznia na blogu pojawił się pierwszy post, w którym nagadałam trochę o sobie. Jednym słowem miał on na celu poznanie Was ze mną i stroną, coś w stylu notki organizacyjnej, ale rozciągniętej na siedem akapitów. 8 stycznia było trochę o Beatlemanii, czyli fani The Beatles vs. Directioners. 9 stycznia mieliście okazję zapoznać się z moim postrzeganiem pojęcia akceptacji, a w międzyczasie przeczytaliście dwie krótkie recenzje filmowe. 12 stycznia natomiast rozważyłam cytat podsunięty przez Anonima (tak, jest nas więcej): "A Ty? Ile masek musisz założyć, żeby ludzie myśleli, że jesteś szczęśliwy?". 14 stycznia opublikowałam fragment mojej pierwszej, nieskończonej pseudo książki, a dzień później część wiersza napotkanego w jednej z moich ulubionych książek "Charlie". Następnie, 16 stycznia przyjaciółce udało się do mnie dotrzeć i w nerwach napisałam okropnie długi wywód na temat mojego życia. Nudny czy nie, człowiek czasem musi powiedzieć, co go męczy. W poście napisanym 18 stycznia mogliście przeczytać troszkę o zmianach w naszym życiu i przyjaźni. 20 stycznia pojawiła się dłuższa notka, w której wygłosiłam swoją opinię na temat społeczeństwa i radości z życia. Dwa dni później przeczytaliście o anoreksji. 23 stycznia byłam zdruzgotana rzezią zwierząt w jednej z japońskich wiosek. 26 stycznia kolejna recenzja filmowa, tym razem pod moje krytyczne oko wpadł "Sierpień w hrabstwie Osage". Pominiemy kolejny dzień, bo oto 28 stycznia został opublikowany prolog mojej drugiej pseudo książki, tym razem trochę mroczniejszy. Następnie na blogu pojawiła się pogadanka o przyszłości i karierze i był to ostatni z dłuższych i ciekawszych postów, gdyż później raczej opisywałam swój dzień i związane z zaistniałymi sytuacjami odczucia.

     Uf... Chyba najdłuższy akapit, jaki kiedykolwiek napisałam! Mam nadzieję, że ta obszerna lista jest choć trochę zrozumiała. Teraz możecie przeczytać interesujące Was posty, które wcześniej umknęły Waszej uwadze. Muszę podziękować moim kochanym stałym Czytelnikom za odwiedzanie bloga. Mimo tego, że nie ma ich zbyt wielu, okropnie się cieszę! Oby przybyło jeszcze więcej. To już koniec, w takim razie do zobaczenia w kolejnym poście!

„Mury istnieją po to, by powstrzymywać ludzi, którzy nie pragną czegoś dostatecznie mocno.”

Brak komentarzy: