sobota, 1 lutego 2014

1 luty 2014 - Pomysły, Nocni Łowcy i rodzinne spotkania

     Za dwa dni blogowi stuknie miesiąc, więc zrobimy na tę okazję małe podsumowanie tego, o czym pisałam. Dziś dzień w biegu: najpierw do Mari, później odwiedziny u kuzyna, w międzyczasie na zakupy. Przynajmniej da się odreagować i trochę poruszać.

     Dzięki ostatnio zaistniałej sytuacji mam kilka fajnych pomysłów do kolejnej pseudo-książki, tak że mam nadzieję, że tym razem nie zabraknie mi weny i napiszę przynajmniej połowę. Podobno większą częścią umiejętności pisarza jest doświadczenie życiowe, aczkolwiek nie sądzę, by moje było specjalnie obszerne. Tak czy tak, nigdy nie mów nigdy, więc może kiedyś zawojuję listę bestsellerów. W marzeniach! Teraz nie schodzę na ich temat, nie martwcie się.

     Będąc u Mari odkryłam, że w 100% jestem Nocnym Łowcą, gdyż za pomocą jednego małego palca (muay thai) zrzuciłam ją z łóżka, a ta prawie udusiła się ze śmiechu. Pomińmy fakt, że mój palec wylądował na jej karku, gdzie ma okropne łaskotki. Jestem Nefilim i kropka. Teraz czuję się taka dumna, może w Londynie Jamie Campbell Bower sam mnie znajdzie i poprosi o zdjęcie, bo też grał Nocnego Łowcę.

     Przy okazji urodzinowego spotkania z rodzinką u kuzyna wywiązała się kłótnia między ciocią a wujkiem o to, czy książki powinny być jednakowe we wszystkich szkołach, czy też nie. Dobre piętnaście minut komedii lepszej niż lecące wtedy kabarety. Dobrze, dziś nagadałam trochę o sobie... Jakoś tak łatwo, kiedy się nie ma tematu. Teraz idę w końcu zabrać się za "Dziewięć żyć Chloe King", które od kilku dni bezczynnie leżą na półce czekając na otwarcie.

Uwielbiam takie "dziwne" zdjęcia :D
"Nie sztu­ka być miłym, kiedy się kocha, lecz kiedy już kochać się przestało."

Brak komentarzy: